Z ŻYCIA FIRMY

Jak nie do końca jest proste prowadzenie własnej działalności.

                      Pewien czas temu klient z pięknego miasteczka na Kresach zamówił u nas podnośnik samochodowy. Rozmowa i dopięcie tematu – to wszystko przebiegło w miłej, przyjaznej atmosferze. Nawet cieszyliśmy się, że to nasze rodzinne strony.

Jako, że to był duży gabaryt - wysłaliśmy za pomocą pewnej znanej, sprawdzonej firmy kurierskiej.

Czar prysł któregoś poranka, gdy klient zadzwonił z uwagami, że nie otrzymał przesyłki zgodnie z zaleceniami. Jego zdaniem przesyłka przyszła niekompletna. Jako, że upłynął termin zgłoszenia reklamacji nie mieliśmy obowiązku przyjąć zgłoszenia. Upłynęło 17 dni, poza tym

Jest wymóg, by sprawdzić towar od razu przy kurierze – stwierdziliśmy zaniedbanie tego faktu ze strony klienta. Podpisano protokół przyjęcia towaru. Z punktu widzenia prawa racja była po naszej stronie.

                  Klient nie odpuszczał.

Nadal twierdził, że przesyłka dotarła niekompletna, że nie zauważył braku części przy dostawie. Co więcej wszelkimi roszczeniami z tego tytułu chciał obciążyć nas. Po pewnym czasie przysłał pismo przedsądowe.

My mieliśmy dowody, że paczka została wysłana zgodnie z zaleceniami i z magazynu wyszła kompletna. Klient twierdził, że jej nie otrzymał w całości.

Przystąpiliśmy do wyjaśniania całej sytuacji, co było dość trudne, ponieważ mieliśmy wiele bieżących spraw. Czas mijał, kolejne telefony i e-maile do firmy kurierskiej (znanej firmy kurierskiej) nie przynosiły rezultatu. A właściwie przyniosły – od specjalisty ds. reklamacji otrzymaliśmy taki e-mail: „Żaden oddział doręczający nie stwierdził problemów z dostawą tej przesyłki, ani uszkodzeń opakowania. Na magazynach również nic nie zostało”.

               Szef też nie odpuszczał.

Wysyłał e-maile do wszystkich oddziałów, przez które przechodziła przesyłka. Dzwonił, sprawdzał wszelkie możliwe opcje, sprawdzał drogę przesyłki. Wykonał to, co powinna wykonać firma kurierska (znana firma kurierska).

Jakież było zdziwienie zarówno Szefa, jak i załogi MotoDakarowej, gdy któregoś poranka na pocztę przyszedł krótki, lakoniczny e-mail od jednego z oddziałów znanej firmy kurierskiej „Tak, rama jest u nas”. Zdziwienie, a potem radość, że sprawa ostatecznie załatwiona in plus. Niestety niektórzy klienci są przekonani, że skoro wysyłamy paczki to jesteśmy tym samym, co firma kurierska. Nie, nie jesteśmy powiązani w żaden sposób z firmami kurierskimi, to tylko pośrednicy w łańcuchu wysyłkowym.

               Podsumowując.

Przesyłka nie dotarła w całości do klienta, jeden z elementów, tj rama „zgubiła się” na jednym z magazynów znanej firmy kurierskiej. Odnalazła się po dwóch miesiącach...

Klient oczywiście zrezygnował z polubownego załatwienia sprawy, zbyt późno i tylko na skutek naszej interwencji odnalazł się zagubiony element podnośnika. Element - bagatela - mierzący kilka metrów, ważący kilkadziesiąt kg.

Znana firma kurierska, jako korporacja nie odczuła zbytnio tej sytuacji. My straciliśmy zaufanie klienta oraz mnóstwo czasu i nerwów. Jako mała firma to duże straty, zwłaszcza w sferze mentalnej.

Prowadzenie firmy to nieustanne trzymanie ręki na pulsie firmy.

Trzeba mieć oczy wokoło głowy, i nie pozwolić się zbywać wszelkim specjalistom, kiedy wiemy, że racja leży po naszej stronie.

Tagi: podnośnik samochodowy kurier firma kurierska reklamacja zaginiona przesyłka firma paczki wysyłki

Podziel się tym postem

Uwagi (0)

Brak komentarzy w tej chwili
Aby dodawać komentarze, musisz się zalogować.
Menu

Ta strona internetowa przechowuje dane, takie jak pliki cookie, aby umożliwić funkcjonalność witryny, w tym analitykę i personalizację. Korzystając z tej strony, automatycznie akceptujesz, że używamy plików cookie.